Każda kolejna podróż, w którą wyruszam jest dla mnie niezastąpionym zastrzykiem inspiracji, kopalnią przeżyć i emocji, czasem nakierowanym na intensywne przeżywanie tu i teraz. Jakiś czas temu postanowiliśmy z mężem, że w miarę możliwości będziemy celebrować ważne rocznice eksplorując miejsca na świecie, do których jeszcze wcześniej nie dotarliśmy. I tak, jedną z ważniejszych dla nas dat uczciliśmy podróżą na Sycylię, która nota bene chodziła nam po głowie już od kilku lat.
Według wielu przewodników wiosna jest jednym z najlepszych okresów do zwiedzania wyspy i jak najbardziej mogę to potwierdzić. Przyjemna temperatura i łagodny klimat sprzyjają długim wycieczkom. Można także swobodnie wybrać się na plażę i cieszyć się kontaktem z przyrodą, zamiast walczyć o skrawek piasku pośród chmary turystów. Chętnych na morską kąpiel nie brakowało, chociaż przyznaję, że moją ciepłolubną istotę w zupełności usatysfakcjonowało brodzenie po płyciźnie ;)
Sycylia jest bardzo różnorodna, dzięki temu możemy mieć pewność, że odnajdą się na niej zarówno aktywni jak i bardziej "statyczni" urlopowicze. Mnogość kultur, a także bogactwo historii sprawiają, że tamtejsze miasteczka zyskują pociągający urok. Choć wielu Sycylia kojarzy się z mafią i brudem na ulicach, warto dać wyspie szansę i otworzyć się na to, jak dużo dobrych bodźców może nam dostarczyć. Jako osoba, której leży na sercu dbanie o ochronę środowiska chociażby przez właściwą segregację odpadów roniłam w duszy łzy jak wiele pracy jeszcze przed Włochami w tym zakresie. Nie będę lukrować: ilość śmieci w Palermo i Katanii jest zatrważająca, natomiast problem ten uwidacznia się przeważnie dopiero podczas spacerów w godzinach późnowieczornych, nocą ulice są porządkowane i w ciągu dnia nie odczuwa się go aż tak dotkliwie (wyłączając obszary targowe, które po zakończeniu handlu wyglądają średnio apetycznie, ale i tam dosyć szybko uruchamia się prace porządkowe). Wyspa ma do zaoferowania mnóstwo piękna: zarówno w miastach, jak i poza nimi - choć odpadki z całą pewnością do nich nie należą to musimy po prostu zaakceptować to, że wpisują się one w obraz dużych sycylijskich miast.
Zdecydowaliśmy się na dwie bazy noclegowe: jedną w Palermo, drugą w Katanii. Dzięki temu mogliśmy zoptymalizować podróżowanie pomiędzy zachodnim i wschodnim wybrzeżem. Pobyt w samym centrum tych dużych miastach umożliwił nam doświadczenie klimatu, którego z pewnością trudno szukać w typowych włoskich kurortach. Dla zachowania równowagi i uniknięcia zmęczenia miejskim gwarem wsiadaliśmy do auta i ruszaliśmy na bliskie spotkania z naturą.
Zarówno w Palermo jak i w Katanii stragany na lokalnych targach uginają się pod ciężarem świeżych ryb i owoców morza, warzyw, owoców, ziół i przypraw, serów, mięs... Buszowanie pośród tych straganów wywołuje u mnie potężny wystrzał endorfin. Czy oglądanie zieleniny na targu może być bardziej ekscytujące niż zwiedzanie entej barokowej budowli sakralnej? Z całą moją miłością do sztuki i architektury stwierdzam, że jest to prawdopodobne 🙈 Trafiliśmy na sympatycznych sprzedawców, którzy pozwalali nam kosztować produkty przed zakupem i wbrew temu co wyczytałam wcześniej w Internecie wcale nie byli nastawieni na "ogolenie" turysty. Być może była to kwestia instynktownego kierowania się do straganów, na których zaopatrywali się lokalsi, jak również braku wysokiego sezonu wakacyjnego, nie ulega jednak wątpliwości, że były to każdorazowo bardzo przyjemnie zakupy, w cenach nieodbiegających od naszych polskich.
Na uwagę zasługuje kuchnia i lokalne przysmaki: kultowe sycylijskie cannoli, cornetti sfogliati, lody, pizza, pinsa, pasta z lokalnymi warzywami i ziołami, wyśmienite sery, oliwki. A do tego rytualna kawa, wino i pistacje z Bronte. Poproszę o jeszcze!
W ciągu tygodnia udało nam się pokonać niemal 1200 kilometrów, by chłonąć i przeżywać to, co nowe.
Choć nie będzie to w żadnym stopniu odkrywcze zaznaczę, że poruszanie się po sycylijskich drogach samochodem to istny rollercoaster i przygoda dla ludzi o mocnych nerwach. Jest to jednak nieoceniony środek transportu, jeżeli zamierzamy intensywnie penetrować wyspiarskie zakamarki. Parkowanie jest mocno problematyczne, dlatego warto poświęcić trochę czasu na zbadanie tego tematu przed udaniem się do miejsca docelowego.
W galerii poniżej będziesz mógł zobaczyć kadry pochodzące z lokacji takich jak: Enna, Palermo, Rezerwaty Zingaro oraz Vendicari, Katania, Syrakuzy, Ortygia, Noto, Marzamemi. Kilka ujęć pochodzi z trekkingu po zboczach Etny.
Niech zamiast słów przemówią obrazy. Zapraszam Cię do oglądania ❤
Back to Top